- Cicho... Daj pospać... - mruknęła tylko. Nie lubiła wczesnych pobudek. Lekko uchyliła powieki i zerknęła na zegarek. 07:20... To zdecydowanie zbyt wcześnie.
- Oj Lily, nieznośna jesteś. - Petunia ze zrezygnowaniem usiadła na łóżku siostry.
Lily westchnęła i podniosła się.
- Tuniu, wstając wcześnie nie sprawisz, że czas szybciej będzie płynął. - ziewnęła.
- A skąd to panna Lily zna takie mądrości życiowe, co? - zapytała kpiąco Petunia.
Dziewczynka tylko wzruszyła ramionami.
- Z jakiegoś filmu. Nie pamiętam tytułu.
- Nie cieszysz się już z Hogwartu?
- Co to za pytanie! Pewnie, że się cieszę! Ale czekałam przez 2 lata, więc kilka godzin wydaje mi się ułamkiem sekundy. Kufer spakowany, wszystko gotowe, a pociąg dopiero o 11. Zdążymy.
- Jak chcesz. Ja idę na dół, mama zrobiła już śniadanie. - zawołała Petunia wybiegając z pokoju.
Lily tylko przewróciła oczami i opadła z powrotem na poduszki.
***
- Musisz biec prosto na tę ścianę.
- Wiem.
- I najlepiej zamknij oczy.
- Wiem!
- Tylko pamiętaj - jak będziesz już na peronie to zatrzymaj wózek żeby na kogoś nie wpaść.
- Petuniu!
- Oj, no dobrze, dobrze. Idź już.
Lily wzięła głęboki wdech, rozpędziła wózek i już po chwili znalazła się na peronie 9 i 3/4.
Ekspres Hogwart już tam był. Zawsze robił na niej takie samo wrażenie. Ogromna, czerwona lokomotywa i kłęby buchającej pary. A teraz miała do niego wsiąść!
- Pośpieszmy się lepiej, żeby znaleźć jakiś wolny przedział - usłyszała za sobą głos Petunii.
Dziewczynki wsiadły do pociągu i rozejrzały się. Wyglądało na to, że prawie wszyscy już zajęli miejsca. Nagle z jednego z przedziałów wyjrzała czarnowłosa dziewczyna, która na ich widok rozpromieniła się.
- Petuniu! Jak dobrze znów cię widzieć! - zawołała.
- Ellie! Cześć, jak tam wakacje? - zapytała Tunia wchodząc do przedziału i wnosząc bagaże. - To jest moja młodsza siostra Lily!
- Cześć! Pierwszy raz do Hogwartu?
- Tak. Mam nadzieję, że będę w Gryffindorze. Tak jak Tunia!
- Tunia? - zapytała Ellie odwracając się w jej stronę. - Nigdy nie mówiłaś o tym zdrobnieniu. Bardzo ładnie brzmi - wyszczerzyła w jej kierunku zęby.
- Oj ty! Nawet nie próbuj! Tylko Lily ma prawo mnie tak nazywać! - zawołała Petunia, śmiejąc się.
- O, patrzcie, ruszamy! Nareszcie jadę do Hog...
Lily przerwała w pół słowa, bo nagle z hukiem otworzyły się drzwi przedziału i stanęło w nich dwóch jedenastolatków.
- Cześć - odezwał się jeden z nich z zakłopotaniem. - Możemy się dosiąść? Nie ma już nigdzie miejsc...
- Pewnie, wchodźcie - odezwała się Elizabeth. - Wy też pierwszy raz do Hogwartu?
- Tak! - odezwał się drugi z chłopców. - A wy?
- Trzeci rok. - odparła Petunia. - Ale moja młodsza siostra też zaczyna naukę w tym roku.
Lily zaczerwieniła się, gdy chłopcy nagle przenieśli na nią wzrok.
- Cześć. Jestem Lily Evans, a wy?
- James Potter, a to jest Syriusz Black - odpowiedział jeden z nich. Był dość niski, miał czarne, rozczochrane włosy i nosił okulary. Drugi natomiast, Syriusz, rozpromienił się na widok godła Gryffindoru na szatach Petunii i Ellie.
- Gryffindor?! - krzyknął. - James, mówiłem żeby wybrać ten przedział!
- Syriusz, opanuj się - zaśmiał się James. - Wybaczcie, jego cała rodzina była w Slytherinie, a on chce zerwać z rodzinną trady... Ej! - przerwał oburzony, gdy Syriusz trzepnął go po głowie swoim egzemplarzem ''Quidditcha przez wieki''. - No co?
- Nic.
James tylko prychnął.
- No i jak jest w Gryffindorze? Nienawiść do Ślizgonów na pierwszym miejscu? - zapytał odwracając się do dziewczyn.
- Niekoniecznie...
- Dlaczego niby Gryfoni mają nienawidzić Ślizgonów?! - wybuchnęła Lily. - Przecież to tylko inny dom!
Syriusz i James popatrzyli na nią z niedowierzaniem i równocześnie pokręcili głowami.
- To nie jest takie proste... - westchnęła Ellie. - Między domami Hogwartu od wieków istnieje wzajemna rywalizacja, która między Gryffindorem a Slytherinem przerodziła się w prawdziwą wojnę. Przyjaźń między Gryfonami i Ślizgonami nigdy nie dojdzie do skutku. To są dwa różne światy.
W przedziale zapadła niezręczna cisza. Na szczęście drzwi przedziału otworzyły się i ukazała się w nich uśmiechnięta twarz kobiety sprzedającej słodycze. Zapanował nieład, kiedy wszyscy nagle rzucili się do wózka i zapomnieli o dość drażliwym temacie rozmowy przed chwilą.
***
- To jest niesamowite.
- Popatrzcie na sufit!
- Ojej, zamek wygląda wspaniale.
- Kiedy to się skończy? Jestem głodna.
Takie szepty i okrzyki zachwytu towarzyszyły ustawionym w długim rzędzie pierwszoroczniakom. Ceremonia Przydziału dopiero się rozpoczęła. Lily stała na początku i ze zdenerwowaniem zerkała na Petunię, która pokazywała, że trzyma za nią kciuki.
Lily popatrzyła na stołek. Właśnie siedział na nim Syriusz Black z Tiarą Przydziału zakrywającą mu praktycznie pół twarzy. Po chwili kapelusz krzyknął: "Gryffindor!"
Kilka nazwisk później Lily znalazła się na tym samym miejscu.
"O, tutaj wybór jest oczywisty. GRYFFINDOR!"
Lily miała ochotę krzyczeć ze szczęścia. Podbiegła do stołu Gryfonów i pomachała z uśmiechem do Petunii, a potem zajęła wolne miejsce na początku stołu.
Wkrótce obok niej usiadł trochę mizernie wyglądający chłopiec, który przedstawił się jako Remus Lupin. Potem dołączyła do nich Dorcas Meadowes, dość przyjaźnie wyglądająca brunetka. A gdy profesor McGonagall doszła do litery P, do Gryffindoru dołączyło aż dwóch nowych uczniów - Peter Pettigrew i James Potter.
Lily westchnęła.
.............................
Dobra, cały wstęp gotowy. Więc teraz (tzn. od następnej notki) zacznie się prawdziwy "hogwarcki świat".
Nie zmieniałam jakoś specjalnie głównych bohaterów. Niech będą kanoniczni.