czwartek, 22 marca 2012

Listy i sowy

Siedemnasty czerwca 1969 r. dla wielu ludzi był po prostu zwykłym dniem. Upalna sobota, zdecydowanie nie sprzyjała długiemu i męczącemu siedzeniu w pracy czy szkole. Niestety wakacje miały się dopiero rozpocząć. Ulice były praktycznie puste, tylko od czasu do czasu przejeżdżał jakiś samochód albo słychać było miauczenie kotów.
W ogrodzie przy jednym z domów, na takiej cichej i spokojnej ulicy, siedziały w cieniu drzew dwie dziewczynki. Młodsza z nich miała płomiennorude włosy i co chwilę wybuchała radosnym śmiechem. Starsza natomiast, bardziej poważna, uśmiechała się tylko lekko, patrząc na swoją siostrzyczkę.
- Lily, chyba nie mówisz poważnie? Naprawdę chciałabyś dostać KUCYKA? - zapytała z niedowierzaniem.
- Oj Tuniu! Dobrze wiesz, że żartowałam! A ty? Co chciałabyś dostać? W końcu to TY masz dzisiaj urodziny.
Blondynka zamyśliła się.
- Hmmm... Jest jedna taka rzecz. Tylko nie pomyśl, że jestem nienormalna! Pamiętasz tego chłopaka ze Spinner's End?
- Severusa?
- Tak... Gdy spotkałyśmy go nad rzeką, powiedział coś dziwnego, pamiętasz? Że jesteśmy czarownicami... Ale to przecież niemożliwe, co?
Lily zmarszczyła swój mały nosek i udając wielkie skupienie, zaczęła:
- Myślę... Sądzę, że jest to możliwe... Gdyż nie ma czegoś takiego, czego nie da się wytłumaczyć! Mama tak mówiła! - zawołała klaszcząc w dłonie. - Mama wszystko wie! Zapytajmy się jej!
- LILY, NIE...!
- MAMO!!!
Po chwili w tylnych drzwiach domu ukazała się pani Evans, która właśnie gotowała obiad.
- Co słonko?
Lily zerknęła na oburzoną minę siostry, a następnie z wielkim uśmiechem na twarzy zapytała się:
- Czy Petunia i ja jesteśmy czarownicami?
Ukryta w cieniu drzewa Petunia prychnęła cicho, ale pani Evans słysząc pytanie córki momentalnie zbladła.
Po dłuższej chwili odezwała się w końcu.
- Lily... Kochanie, skąd ty o tym wiesz? - powiedziała cicho.

***

- ... i to by było na tyle. Wasza cioteczna babcia Dagmara chodziła do Hogwartu czterdzieści lat temu i była jedyną czarownicą w naszej rodzinie. My wszyscy jesteśmy mugolami. Niemagicznymi. Nie sądziłam, że u was pojawią się moce. I to u was obydwu...
Po chwili ciszy odezwała się Petunia.
- Ale mówiłaś, że listy z Hogwartu przychodzą w jedenaste urodziny... - zaczęła powoli. - Więc dlaczego ja go nie dostałam? Przecież DZIŚ mam jedenaste urodziny.
- Córeczko, jest jeszcze wcześnie. Na pewno niedłu... - przerwała w połowie słowa widząc nadlatującą w ich kierunku ciemnobrązową sowę. Dziewczynki jak zahipnotyzowane wpatrywały się w ptaka, który upuścił u ich stóp list.
- Och nie.
Panna P. Evans
Sypialnia na piętrze
Chivalry Street 90
Cokeworth

Petunia wpatrywała się w kopertę szeroko otwartymi oczyma. W końcu, drżącą ręką podniosła ją z ziemi, rozerwała papier i zaczęła czytać.

HOGWART
SZKOŁA MAGII I CZARODZIEJSTWA

Dyrektor: Albus Dumbledore

Szanowna panno Evans,
mamy przyjemność poinformować, że została pani przyjęta do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. 
Rok szkolny rozpoczyna się 1 września. Oczekujemy pani sowy nie później niż 31 lipca.
Z poważaniem
Minerwa McGonagall
zastępca dyrektora


***
01 września 1969 r.
Peron 9 i 3/4, Kings Cross

- Lily, nie martw się, niedługo i ty pójdziesz do Hogwartu.
- Tak, za dwa lata. Ja chcę teraz!* Tuniu, zaczekaj!
- Przecież nie jadę na koniec świata. - zaśmiała się blondynka. - Będę do ciebie pisać, wysyłać ci prezenty z Hogwartu. Mamy sowy, jakoś sobie poradzimy. A za dwa lata i ty będziesz w Hogwarcie. Nawet nie zauważysz jak szybko minie ten czas! No, nie płacz już...
Lily chlipnęła cicho i spojrzała na siostrę załzawionymi oczyma.
- Obiecujesz?
- Tak. 
Rozległ się gwizd lokomotywy i krzyk konduktora: "Proszę wsiadać!" Petunia zerknęła na zegarek. Była 10:57. Pociąg odjeżdżał za 3 minuty.
- Lily, proszę cię nie patrz tak na mnie. Muszę iść.
Podbiegła do drzwi, otworzyła je z zamachem i zaczęła szukać wolnego przedziału. W końcu znalazła taki i rzucając swoje bagaże na podłogę, podeszła do okna.
Była tam. Nadal stała na peronie. 
Petunia nie czuła się dobrze. Z jednej strony pragnęła iść do Hogwartu, ale z drugiej... żal jej było zostawiać Lily.
Pociąg ruszył.

.......................................................................................


* Cytat z "Insygniów Śmierci". Naprawdę, zdziwiło mnie jak doskonale tu pasuje. o.O


Podobało się? Jesteś zachwycony?
Cieszę się. ^^ 


Rozdział drugi wkrótce.

3 komentarze:

  1. Łał. To jest pomysł! Petunia też w Hogwarcie? Zapowiada się ciekawie. Informuj mnie o nowych notkach, ok?

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam. Na początek dziękuję, za komentarz u mnie. Miło mi było przeczytać komentarz, gdy przeczuwałam, że nic nie znajdę pod rozdziałem. To było miłe zaskoczenie, że w ogóle ktoś chce czytać mojego bloga.
    Widzę, że dopiero zaczynasz. Ach... Początki z blogowaniem są piękne, ale czasami pełne rozczarowań, bo nikt nie czyta. Wiem jak to jest. Sama jestem już w blogowym świecie ponad rok. 31 grudnia minął rok.
    A teraz do rzeczy. Ciekawy pomysł, nie wpadłabym na to, żeby Petunia też chodziła do Hogwartu. Powiem, że pomysłowe i zaskakujące. I jestem prawie pewna, iż w przyszłym, dorosłym życiu Tunia nie będzie miała za złe siostrze tego, że Lily chodziła do Hogwartu i była czarownicą. Szczerze mówiąc to ciekawie się zaczyna.
    Jeśli to nie problem, to informuj mnie o nowych rozdziałach. Najlepiej by było na gg: 25593142, ale jeśli to problem to na blogu http://lily-evans-and-huncwoci.blogspot.com/ Z góry dziękuję ;)
    P.S. dodaję Twojego bloga do linków.
    Pozdrawiam~ ;)

    OdpowiedzUsuń